Pragnę szanownemu użytkownikowi przypomnieć, że końcówka nazwiska tej pani nie ma nic wspólnego z tym, że jest z domu Zająców. Po dziś dzień nosiłaby nazwisko Zając ( nawet mimo swego stanu cywilnego), gdyby nie pewien profesor z jej szkoły teatralnej, który poradził jej dodać do nazwiska końcówkę "ówna", na wypadek, gdyby jej nazwisko pojawiło się na afiszu do jakiejś sztuki teatralnej, przynajmniej byłoby wiadomo, że to jest aktorka, a nie aktor. Kiedyś pani Elżbieta była u Ewy Siwickiej gościem w programie "Ewa i jej goście", i opowiadała także i tę historię, stąd wiem, jak to było. :)

gdybym zobaczył na afiszu, że w sztuce występuje Elżbieta Zając, to nigdy bym nie pomyślał, że to facet. dziwny ten profesor. niby uczony, a się nie zna. i tacy ludzie nas uczą!

Ten profesor może już nie żyje, a może żyje, ale jest bardzo sędziwym starcem. Niestety, nie zapamiętałam jego nazwiska, ale na pewno był profesorem w szkole teatralnej. Mimo wszystko radziłabym go nie krytykować, bo w rzeczy samej chodziło mu o to, że jak jest wiele nazwisk aktorów na afiszu sztuki, a tylko pierwsze litery imion tych aktorów, to łatwiej po końcówce nazwiska rozpoznać płeć. Mea culpa, że tego wcześniej nie uściśliłam, ale teraz już chyba wiadomo, o co chodzi.

teraz już wiadomo, o co chodzi

Kupażanka i jemżanka.

Kupaga i Jemga,po za tym "curka" inaczej piszemy